W Kościele, Oblubienicy, Matce i Nauczycielce, liturgia kształci nasze serce, powoli je poszerzając, aby mogło przyjąć dar Boga: Jezusa Chrystusa. Dlatego w ciągu roku liturgicznego możemy się uczyć, jak żyć, cierpieć, cieszyć się, a przede wszystkim, jak oczekiwać. Istnieje podstawowa postawa, która przenika Pismo Święte i odzwierciedla się w życiu wierzących: oczekiwanie w zaufaniu Słowu, które zostało do nich skierowane i obiecane. Dzięki życiu świadków, widzimy, że “życie polega na tym, aby wierzyć, czekać i kochać w posłuszeństwie woli Boga Ojca”. Życie to oczekiwanie, a oczekiwanie w zaufaniu to miłość.

W ciagu Adwentu na nowo uczyłyśmy się czekać i czuwać. Ciągle jest to konieczne, a nasze trudności dobrze wyraża J. Debruynne: “Bóg chciał, abyś czekał przez cały czas Adwentu. Nie lubię czekać. Nie lubię czekać w kolejce. Nie lubię czekać na swoją kolej. Nie lubię czekać na pociąg. Nie lubię czekać z osądem. Nie lubię czekać na odpowiedni moment. Nie lubię czekać, bo żyję chwilą. Z drugiej strony, dobrze to wiesz, wszystko jest tak zrobione, abym nie musiał czekać: bony na środki transportu i samoobsługa, sprzedaż na kredyt i automatyczne dystrybutory, automatyczne wywoływanie zdjęć, faks i komputery, telewizja i informacje radiowe… Nie muszę czekać na wiadomości: same przychodzą.

Ale ty Boże, zdecydowałeś, aby na Ciebie czekać cały okres Adwentu, ponieważ uczyniłeś z oczekiwania przestrzeń nawrócenia, bycie twarzą w twarz z tym, co ukryte. W oczekiwaniu już siebie dajesz i dla Ciebie, Boże, czekanie odmienia się z miłoscią.”

Dziękujemy Panu za ten czas Adwentu, w którym możemy się ćwiczyć w radosnym i ufnym oczekiwaniu na Pana. Oby ta postawa towarzyszya nam wszystkim przez resztę roku liturgicznego i w całym życiu.